W południe

Słońce ziemią kołysze
Chmury z nieba wytarło
Zda się słychać jak w ciszy
Z kłosów sypie się ziarno

Babom łydki bieleją
W podkasanych spódnicach
Ziemia pęka nadzieją
Rodzi się południca
 
Ptaki w jej warkoczach drzemią
Gdy spełnioną słońcem ziemią
Jak ta wola co od Boga
Chodzi gdzieś po swoich drogach
Nikt nie dowie się o tym
Dokąd idzie, skąd przyszła
Czyje ciężkie żywoty
Dźwiga na koromysłach

Idzie dalej wciąż dalej
Gdzieś na chwilę przystanie
Baba świecę tam pali
Chłopskie tam umieranie
Ptaki w jej warkoczach drzemią
Gdy spełnioną słońcem ziemią
Jak ta wola co od Boga
Chodzi gdzieś po swoich drogach
Przyjdzie do mnie gdy lato
Za lat ile - sam nie wiem
Przyjdzie, stanie przed chatą
Powie: "Czas już na ciebie"

Dzieci ziemią obdzielę 
Zrobię jeszcze Bóg wie co
I w pachnącą niedzielę 
Pójdę za południcą 
Pójdę za południcą 
Odejdę z południcą...